Wymuszanie uśmiechu: droga do szczęścia czy szaleństwa?
“Uśmiechnij się, to pomaga!” – tę radę słyszałeś już pewnie nieraz w swoim życiu.
Mogłeś ją przeczytać w prasie (od brukowej po fachową), usłyszeć zarówno od znajomego, od coacha ale też…od wykształconego psychologa.
W sieci porada ta pojawia się w dziesiątkach różnych wersji, obiecując niesamowicie pozytywne efekty.
Jednak, jaki tak naprawdę efekt ma wymuszanie uśmiechu? Czy może sprowadzić na nas ”szaleństwo” jak w przypadku filmowego Jokera?
Przekonaj się oglądając dzisiejsze wideo:
Zobacz również:
- Powiązane
- Najnowsze
- Popularne
Jeśli jestem WŚCIEKŁY, to namawianie mnie do uśmiechu, doprowadzi mnie raczej do wybuchu furii.
Jeśli jestem SKUPIONY, to namawianie mnie do uśmiechu będzie przeszkadzaniem w myśleniu lub pracy.
Z kolei widząc sztuczny uśmiech u kogoś – uznam go za niewiarygodnego.
Być może wymuszony uśmiech trochę pomaga w jakichś specyficznych przypadkach, ale generalnie nie przywiązywałbym do tego wagi.
Pozdrawiam.
Niedawno słuchałam wykładu, w którym sprawa uśmiechu została inaczej przedstawiona.Szeroki uśmiech, a jeszcze lepiej, dość szerokie otwarcie ust powoduje rozluźnienie jakiegoś tam mięśnia twarzy, który zaciska się wskutek stresu i ogranicza pracę mózgu. „Wyłączenie” mięśnia daje do mózgu sygnał, że sytuacja nie jest stresująca i pozwala działać (myśleć) lepiej, a nie skupiać się na stresie. Ołówek w usta to minimalna metoda na ten myk. 🙂