Kontrola Emocji – Naukowo Potwierdzony Sposób

Czy możliwe jest niemal dowolne wpływanie na swoje emocje, jednocześnie nie angażując przy tym żadnych wizualizacji, wewnętrznych dialogów, NLP i w ogóle niczego związanego z umysłem?

Okazuje się, że tak i zostało to nawet potwierdzone badaniami.

Zapraszam do prezentacji. 🙂

Wiem, że to nie jest sposób, który w 3 sekundy wywoła w Tobie jakąś mega silną emocję, ale już po 2-3 minutach jego stosowania czuć naprawdę wyraźną różnicę.

Myślę, że warto go mieć w swoim arsenale technik czyniących życie lepszym. 😉

Osobiście oprócz porannego rytuału lubię go jeszcze używać, jak prowadzę samochód. Polecam!

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (23):
  1. Hej,
    ciekawie zaprezentowana wiedza. Nie dziwi mnie efekt tego eksperymentu – już od jakiegoś czasu miałem świadomość, że po pierwsze: nasze wnętrze wpływa na reakcje fizjologiczne oraz po drugie: nasze reakcje fizjologiczne mogą wpływać na nasze wnętrze. Organizm to system, którego części współgrają ze sobą i żadnej z nich nie można oddzielić od reszty, by ta nie zmieniła swojego funkcjonowania.
    Dlatego też sprzężenie emocje-ciało działa w drugą stronę i można to wykorzystać na wiele interesujących sposobów, z których jeden przedstawiłeś. Często stosuję podobną „technikę” podczas jazdy samochodem, gdy zdarzy się na drodze coś, co automatycznie podnosi ciśnienie (sytuacja nagłego możliwego zagrożenia) – po prostu wtedy zamiast spinać swoje ciało rozluźniam je, dołączam do tego uśmiech i po chwili znowu wszystko jest tak, jak być powinno.
    Swoją drogą, nawet stresować się jest ciężko, gdy mamy ręce założone za głowę i leżymy sobie wygodnie na plecach – ot, kolejny mały trik 🙂
    Pozdrawiam,
    Bartosz Jezierski

  2. Barbara pisze:

    Coś w tym jest! Tylko czasem jest bardzo trudno uśmiechać się do siebie. Ale gdy spróbowałam uśmiechu przez łzy – też pomogło!

  3. Damian Szorc pisze:

    Haha od razu po oglądnieciu prezentacji poszedłem do lustra i zacząłem zacieszać . Haha i teraz ciągle mam uśmiech na twarzy ;). Fajne naukowe słowo „Mimiczne sprzężenie zwrotne” 😉
    Pozdrawiam Haha
    Damian Szorc 😉

  4. Cześć!
    Mówisz o kontroli stanów bez użycia NLP. Nie zgodzę się do końca w tym przypadku – jak dla mnie uśmiech to po prostu kotwica kinestetyczna dla dobrego stanu. Nie wiem, czy warunkowa (wyuczona przez powtarzanie) czy nie (wrodzona), bo musiałbym to badać od narodzin i sprawdzać, czy ktoś mnie nauczył uśmiechu, gdy czuję się dobrze.
    Jeśli jednak stan się odpala, gdy się uśmiechasz nie robisz nic innego, jak odpalenie kotwicy – stan pozytywny jest powiązany z kinestetyką (ruch twarzy, układ mięśni). Na podstawie tego często na treningach NLP wywołuje się różne stany (jako jedna z metod) – chcesz wzbudzić u kogoś wątpliwość, niech zacznie masować brodę. Zdziwienie – brwi w górę + wytrzeszcz oczu 🙂
    Jak byłem mniejszy, dziadek mawiał by usiąść inaczej i patrzeć w niebo zamiast w ziemię, gdy byłem smutny. Stan się zmieniał. Warto przeanalizować, jak zachowujemy się w określonych stanach emocjonalnych i korzystać z tego. Jeśli wiesz, jaka pozycja ciała i wyraz twarzy towarzyszy złym emocjom – możesz to zmienić i wywołać stan pozytywny. Dobra zabawa.

    • Damian Redmer pisze:

      Po prostu inaczej rozumiemy pojęcie kotwicy kinestetycznej.
      Pewnie każdy ma swoją definicję więc napiszę czym jest kotwica w moim rozumieniu: to odruch warunkowy jaki sam u siebie tworzysz. Jak sama nazwa mówi: zakładasz kotwicę. To rodzi pewne konsekwencje, bo przez to ich efekt słabnie z każdym użyciem.
      Z kolei uśmiechu nie zaliczam do kotwicy, bo jest wrodzoną właściwością układu nerwowego (niewidome od urodzenia dzieci też się uśmiechają, czyli tego się nie uczymy – z tym się rodzimy). Czyli tego odruchu nie tworzymy i on nie słabnie z każdym kolejnym użyciem. Jest czymś zupełnie innym niż np. świadomie założona kotwica motywacyjna (sam korzystam z takiej codziennie)
      Ja to tak rozumiem, ale pewnie każdy ma swoją definicję.
      Swoją drogą dzięki za komentarz. Bardzo wartościowy 😉
      Pozdrawiam

      • bunt! 😛
        Kotwica est kotwicą, nawet jeśli nie jest warunkowa. Przez uporne wzmacnianie kotwicy (warunkowanie klasyczne Pawłowa) staje się ona częścią systemu nerwowego, autentycznie – może zostać przekazana w genach potomstwu. I tak najprawdopodobniej od tysiącleci dzieje się w przypadku kotwicy kinestetycznej, o której pisał komentarz wyżej kolega Grzegorz.
        Jako, że jesteś miłośnikiem jedynie tez potwierdzonych naukowo, wklejam Ci źródło moich twierdzeń 🙂
        http://www.nature.com/neuro/journal/v17/n1/abs/nn.3594.html#/references
        Pozdrawiam

      • Damian Redmer pisze:

        Nieźle… jednak o ile z biologicznego punktu widzenia przekazywanie na drodze epigenetycznej uwarunkowanego strachu ma jak najbardziej sens (może decydować o przetrwaniu gatunku, bo przekazuje informacje o tym czego unikać żeby przeżyć), o tyle nie wiem czy to jest uniwersalny mechanizm działający też na resztę kotwic.
        Michale dzięki za ciekawe badanie. Gdyby udało Ci się znaleźć jeszcze jakieś o przekazaniu na potomstwo innej niż strach nabytej reakcji, to byłby czad. Boję się po prostu, że przez kluczową dla przeżycia funkcję strachu, mogą nim rządzić trochę inne mechanizmy. Ale to oczywiście tylko moje podejrzenie, bo tego nie wiem.

  5. Piotrek pisze:

    Niesamowite!!!!
    Siedze sobie w pracy i się uśmiecham, aż mnie trochę szczęka boli.
    Podchodzę do lustra i uśmiecham się do siebie już bardziej szczerze i nagle dostaję takiej głupawki, że aż śmieję się na głos.
    Uff, już emocje opadają, ale całe ciało się weseli.
    Dzięki.

  6. Nie jestem pewien czy sformułowanie „kontrola emocji” jest w tym przypadku najlepsze. Oczywiście zgadzam się, że przedstawiony przez Ciebie sposób jest świetny i przynosi efekty, ale czy na pewno mamy do czynienia z pełnym kontrolowaniem emocji? Czy możemy nimi sterować jakbyśmy mieli opcje włącz/wyłącz?
    Być może słowa w tym przypadku nie są aż tak istotne – najważniejsze, że omówiony przez Ciebie sposób działa – ale po prostu trudno mi uwierzyć, że człowiek może kontrolować emocje. Może sobie z nimi lepiej radzić na różne sposoby, może je w sobie obserwować, ale myślę, że kontrolowanie nigdy nie będzie możliwe.
    Możemy za pomocą uśmiechu zmniejszyć uczucie złości i zdenerwowania, ale czy całkowicie je z siebie usunąć?
    W każdym razie dzięki za prezentację – wprowadziła sporo uśmiechu na mojej twarzy 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Cieszę się, że prezentacja Ci się podobała 😀
      Co do kontroli emocji… to szczerze mówiąc podzielam Twoją opinię i też nie wierzę, że istnieje coś takiego jak pełna kontrola emocji. Ale używam tego sformułowania bo tak się przyjęło, podobnie jak np. zarządzanie czasem.
      Nie ma czegoś takiego jak zarządzanie czasem, jest najwyżej zarządzanie sobą w czasie, ale po prostu przyjęło się takie określenie.

  7. Krzysztof pisze:

    Z prezentacji wynika,
    że jeśli przez minutę będę wizualizował sobie jakieś (pozytywne) emocje,
    to
    z wizualizacji zmienią się one w faktyczne emocje?
    Tak?
    Minuta dziennie wystarczy?
    Czyli co?
    Od dzisiaj codziennie rano prze minutę będę sobie wizualizował orgazm…
    Jak zapewnia autor bardzo szybko powinienem zacząć go przeżywać realnie!
    No to do roboty…

    • Damian Redmer pisze:

      Nie za bardzo rozumiem co miałeś na myśli, bo prezentacja mówi o wpływaniu na emocje nie za pomocą wizualizacji, tylko mięśni twarzy. Poza tym orgazm nie jest emocją 😉

  8. Tomek pisze:

    Proste, prawdziwe i każdy kto nie spróbuje nie ma prawa mówić o sobie że jest nieszczęśliwy czy mu jest źle.
    Dlaczego ? Ponieważ nie zrobił totatalnie nic ( przynajmniej skutecznego) aby polepszać swój nastrój. Kropka.
    Swoją drogą prezentacja jest przypomnieniem ważnego zjawiska psychospołecznego a właściwe dwóch. Pierwsze że tzw. szczęście jest dziełem przypadku i jak ma przyjść to samo przyjdzie a drugie ze nawet wiedzą co zrobić w tym kierunku to albo robią mało albo najczęściej ….nic. Zdumiewające fakty. Przynajmniej dla mnie.

  9. wojtek pisze:

    mam od 2 lat nerwicę i praktycznie prawie cały czas mam napięty brzuch, właściwie cały jestem spięty. zdarzają się dni kiedy jest troszkę lepiej ale właśnie w te dni nakręcam się myślami , że jak znowu mnie „złapie” to znowu będę się męczył . i tak w kółko. masz na to jakąś pomocną i skuteczną radę?

    • Damian Redmer pisze:

      Proszę spróbuj właśnie pisania ekspresywnego plus codziennie chociaż 10 minut zwykłej najprostszej medytacji. To proste rzeczy, a rodzą niesamowite efekty.

  10. wojtek pisze:

    Damianie, biorę się do roboty i oczywiście poinformuję wszystkich o efektach.

  11. Aga pisze:

    Faktycznie od pewnego czasu dużo więcej się uśmiecham, i dużo lepiej się z tym czuję… dodatkowo mam jeszcze takiego małego białego wspomagacza, który merda ogonem. Wyobraźcie sobie, że jak wychodzi na dwór i się bawi na dworze to pyszczek jej jest po prostu uśmiechnięty, normalnie się uśmiecha… i nie tylko ja jestem uśmiechnięta, każdy kto wita się z moim psem od razu się uśmiecha. A ponieważ uśmiechem można się zarazić – to korzystajmy z niego gdzie tylko się pojawi 🙂
    Pozdrawiam serdecznie
    Oczywiście Damianie prezentacja na 6 z plusem
    🙂 😀 🙂 😀

  12. Cześć Damianie,
    Bardzo fajna prezentacja. Słyszałem o tym ćwiczeniu wcześniej, choć nie wiedziałem dokładnie że to działa na wszystkie emocje. 🙂 Dziękuje. 🙂
    Jak myślisz czy można (w ten lub inny sposób) świadomie wywoływać w sobie uczucie zakochania?
    Wydaje mi się, że można się zmotywować samą miną 😉 Coś nie coś o tym pisałem jakiś czas temu. 🙂
    Gorąco Pozdrawiam,
    Marcin Korbiel

  13. Kamil pisze:

    Gdzie jest transkrypcja PDF!
    AAAAAAAAAAA!!
    Nie wytrzymam!!..
    IDĘ na siłke…

  14. Pel Nander pisze:

    zamiast zdradzam lepiej użyć inne pozytywne słowo ujawniam ;]

  15. Wiola pisze:

    O wielu rzeczach, które prezentujesz słyszałam wcześniej. Jednak potrafisz wszystko tak przedstawić, że dopiero do mnie dociera o co chodzi i dlaczego to takie ważne! Dzięki.
    Od 2 m-cy staram się działać na podświadomość, a ta reaguje gdy są emocje. Miałam problem z wywołaniem emocji, by moje myśli zostały przez podświadomość zapamiętane. Spróbuję sposobu, który zaprezentowałeś. Pozytywne emocje+pozytywne myśli=moc sprawcza 🙂 .

  16. Wojtek pisze:

    Widziałem również w ramach jednego wykładu TED, jak kobieta wskazywała aby jedynie przygryzać palec położony równolegle do linii siekaczy przez kilkanaście sekund, nawet do minuty aby istotnie podnieść nastrój 🙂

  17. Halina pisze:

    Nadal uważam,że jedyną emocją jest życie,ale obecnie w przestrzeni mam zapisaną nieopisaną nienawiść do tzw.katolicyzmu i do ich tzw.Chrystusa/też byłam przez niego potwornie wręcz potraktowana/od tzw.szczęścia rodzinnygo/,teraz myślę że te wszystkie swętości. to wytory przez twórców katolicyzmu bo skoro wyznają negatywizm to nic mądrego nie są w stanie wytworzyć w umyśle ani w przestrzeni,i tak im się to częściowo udaje dzięki naszemu językowi pochodzenia lechickiego i słowiańskiekulturze tych Ziem,bo inaczej kto wyznaje śmierć ten nigdy nie istniał w żadnej przestrzeni,bo żaden proces nie jest możliwy bez pozytywnego myślenia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *