Jak wychować geniusza? Cz. 2

Co jeśli to Twoje dziecko ma potencjał, by nazywano je geniuszem?
Co powinieneś wtedy zrobić, by pomóc mu uwolnić swój potencjał?
Co mówi na ten temat nowoczesna psychologia?​​
Jeśli jesteś rodzicem (lub zamierzasz nim być) zapraszamy do drugiej z cyklu prezentacji Bartka w tym temacie:

PS W ostatnim kadrze prezentacji trafił się błąd – pod hasłem „Opracowanie merytoryczne i prezentacja” powinien być Bartosz Orzewski. Przepraszamy.

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (11):
  1. Konrad pisze:

    Jak nazywa się ścieżka dźwiękowa której używacie na końcu waszych prezentacji?

  2. jurek pisze:

    super. Jestem mądrzejszy. ale trzeźwiejszy . Mam teraz spokój , jak prowadzić swoje dziecko. Dziękuję z całego serca.

  3. Przemysław pisze:

    Powinniście pod filmikiem dawać od razu link do powiązanej prezentacji. Ja nie oglądałem poprzedniej, ale też nie otrzymałem maila z linkiem (chyba, że była dawno i już nie pamiętam). Link pozwoliłby mi nie grzebać w mailach i po prostu przenieść się do prezentacji, do której się odwołujecie. Pozdrawiam.

    • Krzysztof pisze:

      A może wystarczyło wykazać się odrobiną inteligencji i kliknąć link do Archiwum u góry strony? …

      • Qzar pisze:

        A może zamiast obrażać Przemysława, wystarczyło nie być burakiem tylko napisać to w przyjazny sposób? Dobra rada dla twórców serwisu uważasz za brak inteligencji?

  4. Jacek pisze:

    A ja naiwny myślałem, że wystarczy nie szczepić…
    (To nie żart!)

  5. Ula pisze:

    Pytanie, co zrobić gdy dziecko ma wiele uzdolnień? Wybrać jedno czy też rozwijać wszystkie równomiernie?

  6. Maciek pisze:

    Ja mam syna który ma 6 lat idzie teraz do I klasy. W wieku 5 lat przeczytał 400 stronicową ksiązkę obecnie już ma kilka takich przeczytanych. Do tego mam jeszcze córkę w 3 klasie ( nie jest uzdolniona:)) i mój syn pomaga jej w zadaniach z matematyki. Zna tabliczkę mnożenia do 100, itd.. ostatnio wytłumaczyłem mu o co chodzi z procentami. I generalnie matematyka jest jego pasją.
    Mamy dylemat czy coś robić dodatkowego czy zostawić normalnemu systemowi edukacji.
    W grę chodzi także rozwój emocjonalny oraz taki „szczegół” że mój syn jest niski w klasie i dawanie go wyższych klasy spowoduje że może być źle traktowany.
    Do tego w prezentacji tego nie było ale jak byśmy go dali do klasy wyzej to będzie pewnie przeciętniakiem a w normalnej klasie będzie pewnie się wybijał i pytanie co jest lepsze dla dziecka?
    Pozdrawiam

  7. Agnieszka pisze:

    Bartku, zauważam wyraźną różnicę w porównaniu z Twoimi pierwszymi prezentacjami. Zdecydowanie na plus, znacznie przyjemniej się słucha :). Gratuluję i powodzenia w dalszym rozwoju tych kompetencji 🙂

  8. Magdalena pisze:

    Maciek: my byliśmy w bardzo podobnej sytuacji. Nasz syn, kiedy miał 6 lat (dzisiaj ma 23 i studiuje na inżyniera, na uniwersytecie Tampa, Floryda, USA) został wysłany przez zerówkę do psychologa szkolnego w celu oznaczenia jego poziomu inteligencji.
    Nie wiem czy tego samego systemu używa się w Polsce ale w Danii (kraj w którym mieszkam od ’91 roku) ocenia się inteligencje u dzieci: nie na IQ poziomie, ale ile wyżej niż niżej dzieci się znajdują, w porównaniu do przeciętnej rówieśników.
    Nasz syn znajdował się poziomem inteligencji 4 lata wyżej niż jego rówieśnicy. Szkoła zaproponowała, żeby nasz syn zaczął nie w pierwszej klasie ale w czwartej (ostrzegając także przed ryzykiem tej decyzji).
    Mieliśmy tego samego typu pytania oraz wątpliwości: jak sześcioletnie dziecko poradzi sobie z dziesiątkami ? Nagle będzie po prostu „przeciętny” a nie wybitny itd. Itd.
    Ponieważ uważaliśmy ze czas dzieciństwa i zabaw jest tak krótki i tak ważny, ze mu tego nie odbierzemy (pomimo ze rozwiązywał lekko zadania matematyczne nawet na poziomie szóstej klasy) i postanowiliśmy go wysłać do pierwszej klasy z rówieśnikami.
    Dzień pierwszy był katastrofą. Nasz zawiedzony syn wrócił do domu i z rozczarowaniem oznajmił ze się NIC nie nauczył. Po kilku dniach tak jagby z sytuacja się pogodził i do szkoły chodził bez marudzenia. Przez pierwsze dwa lata my byliśmy szczęśliwi ze nawiązał znajomosci, miał kolegów i był najzdolniejszy w klasie. W trzeciej klasie zaczęły się problemy. Nasz syn zaczął poprawiać nauczycieli (za każdym razem słusznie). Inne dzieci zaczęły go nudzić. Nie rozumiał ich zabaw.
    Szkoła nie była w stanie go stymulować. Możliwości na przenieśienie go do innej odradzali psycholodzy… No i tak zostało… przez cała podstawówkę mój syn nie spędził ani jednej minuty na odrabianiu lekcji (miał już je zrobione zanim wrócił do domu). Jedyne dodatkowe „lekcje” miał, jak ja z nim siedziałam i „bawiłam” się matematyką na poziomie liceum.
    Liceum techniczne- ta sama historia. 3 lata, bez otwarcia ani jednej książki. Ani minuty nie spędzonej na odrabianiu lekcji.
    Oczy mojemu synowi dopiero się „odtworzyły” na drugim roku uniwersytetu.
    Nagle zaczęły się pojawiać rzeczy, których nie wiedział. Trzeba było zacząć się uczyć. Niestety, nie nauczony żadnej dyscypliny w nauce, bez potrzeby odwierania książek przez 13 lat edukacji (9 lat szkoły podstawowej+3 lata liceum+ 1 rok Uniwersytetu) musiał nagle zmienić cały tryb życia i myślenia.
    To był bardzo ciężki okres zmian.
    Gdybym dzisiaj miała ta decyzje podjąć jeszcze raz, myśle ze bym wybrała klasę czwarta a nie pierwszą.
    Dzisiaj wiem, ze zrobiłam mojemu dziecku niedźwiedzia przysługę, nigdy nie mówiąc tego, ale wprowadzając go w te przekonanie, ze najwyraźniej jest tak mądry ze się nie musi uczyć. Ile razy próbowałam wytłumaczyć ze ” może teraz ci łatwo dziecko przychodzi szkoła, ale zobaczysz ze w w 5 tej, 7 mej, w liceum … itd., będzie trudniej” … ale nie było i myśle ze mój syn przestał w to wierzyć w pewnym momencie…

  9. Bogdan pisze:

    Obecnie wiele dzieci mając łatwy dostęp do ogromnych zasobów wiedzy sprawia na dorosłych wrażenie nieomal genialności. Problem zaczyna się gdy trzeba sprecyzować konkretny obszar zainteresowań, dzieci „od małego” wpadają w nawyk bardzo częstych zmian zainteresowań, w efekcie zanika opcja skupienia się nad czymś konkretnie i atrakcją staje się ciągła zmienność. Niestety nic po genialności bez rzetelnej pracy skupione na konkretach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *