Uważaj! Zjawisko, przez które mogą Cię wziąć za oszusta!
Istnieje psychologiczne zjawisko, które zwiększa szansę, że ktoś będzie Cię postrzegał jako mniej uczciwego.
Gdy prowadzono z nim eksperyment, dawało mierzalne efekty i niestety KAŻDY z nas jest na nie narażony.
Zapraszam do prezentacji po opis tego zjawiska i sposób, w jaki go unikać.
Zobacz również:
- Powiązane
- Najnowsze
- Popularne
Czyli najlepiej płacić kartą 😀
Ja bym powiedziała, że to nie tyle przez metaforę, a raczej przez to, że brudne, brzydkie banknoty wydają się mniej wartościowe od nowych i gładkich. A może to obie te rzeczy?
Pod warunkiem, że masz czystą i ładną kartę. Dla mnie karta = pieniądz, więc brudna karta = brudne pieniądze. Podejrzewam, że ktoś jeszcze może tak mieć.
Panie Macieju, „kilka gramów”, nie „gram”!!!
Chyba, że mówił Pan o wódce: http://sjp.pwn.pl/slowniki/gram%20%20%20gram%C3%B3w.html .
Gdy w swoich prezentacjach wysławia się Pan niegramatycznie, to u mnie włącza się metafora w rodzaju „gość po zasadniczej”. Ergo: spada subiektywna wartość merytoryczna tego, co Pan prezentuje.
Trzymajmy jakoś poziom, bo wygląda na to, że „szewc bez butów chodzi” 😉
No właśnie, może ten Chińczyk sprzedawca uważał właściciela brudnych banknotów za flejtucha niegodnego szacunku 😉
A może po prostu uważał, że brudne są mniej warte (bo nie można ich wszędzie użyć) :)))
Wtedy też byłby to właściwie efekt metafor. Tylko, że metafory brudne = gorsze.Wartość pieniędzy to przecież wartość nominału.
Wielka szkoda, że badacze nie wpadli na pomysł, na jaki ja wpadłem – eksperymentu, w którym to naukowiec coś sprzedaje a w zasięgu wzroku klienta leżą brudne pieniądze. Ten eksperyment jednoznacznie mógłby potwierdzić to, czy działa tu metafora brudnych pieniędzy, czy jedynie brudu jako takiego.
Powiem szczerze, że nie przekonuje mnie ten efekt metafor w stosunku do tego co brudne, bo może tutaj występować znacznie silniejszy efekt zwykłego obrzydzenia/odrzucenia na kontakt z niechlujstwem.
Myślę, że u mnie najpierw pojawi się myśl, że ktoś jest brudasem i nie chcę się z nim zadawać, nawet, jeśli brudne są tylko jego pieniądze (coś mi się kojarzy efekt psychologiczny „część -> całość”).
Inna rzecz, że jeśli bardzo czysty i elegancki człowiek płaciłby mi brudnymi pieniędzmi to mógłbym pomyśleć, że on pozbywa się tego, czego nie chce i uznał, że ja „pasuję” do tego pieniądza, a to już jest potwarz. Na poparcie tej tezy mam eksperyment myślowy: Jesteś w restauracji, obsługuje Cię atrakcyjna, uśmiechnięta i kompetentna kelnerka. Przychodzi czas płacenia i zauważasz, że masz w portfelu dwa banknoty o tych samych nominałach: nowiutki, prosty i czysty oraz pomięty, stary i brudny. Którym zapłacisz?
Jakoś nie widzę zagrożenia. Czy tylko mi nie zdarza się płacić brudnymi (dosłownie) pieniędzmi? Przecież niby gdzie między bankomatem a rękami sprzedawcy te banknoty mają wpaść w błoto albo inne cholerstwo? Poza tym z eksperymentu wynika, że osoba, która przyjmuje takie pieniądze staje się oszustem, a nie ich posiadacz.
No chyba, że czegoś nie kumam, a cała historia to tylko metafora?
Ten ambient jak dla mnie jest zbędny. Mnie rozprasza. 5%to niewiele naprawdę opłacało wam się robić prezentację 2 raz o tym samym?
Ambient Cię rozprasza. Myślisz, że swoim rytmem, czy głośnością? Eksperymentujemy z muzyką i potrzebny nam feedback.
2x o tym samym? W jaki sposób? Z jednego zjawiska w innych kontekstach wynikają inne zagrożenia lub metody wykorzystania. A z efektem metafor jest tak, że czym częściej w kulturze pojawia się dana metafora, tym silniej może wpływać + w przypadku metafor fizycznych, oddziaływanie jest podświadome.
Ten eksperyment z brudnymi pieniędzmi można po chłopsku wytłumaczyć o wiele prościej. Po prostu jeśli klient płaci brudnymi fizycznie pieniędzmi, to sprzedawca swoim chłopskim rozumem stwierdza że ma do czynienia z niechlujnym biedakiem, i odpowiednio gorzej traktuje takiego klienta, nie jak w pokłonach do bogatego.
Drugi eksperyment z negocjatorami siedzącymi na twardych krzesłach, wytłumaczyć można w prosty sposób. Byli po prostu bardziej zdenerwowani z powodu niewygodnej pozycji. Coś jeszcze wytłumaczyć?
Nie trzeba tu sięgać po językowe metafory. Język nie ma aż tak poważnego znaczenia dla naszych działań. Ma ale w innym sensie, porządkuje informacje i produkuje odpowiednie algorytmy myślenia czy działania. Ja nie kieruję się popularnymi powtórzeńkami, każdy człowiek w pierwszym rzędzie wokół obiektów swojego celu ustanawia sieć skojarzeń na przestrzeni swojego życia, a skojarzenia te są zbudowane z elementów systemu wyobrażeniowego. Sprzedawca nie widzi w brudnych pieniądzach powiedzonka które nie ma znaczenia w jego życiu, czyli to jakieś 'brudne pieniądze’ ale cel któremu te pieniądze mogą mu posłużyć, coś co za nie kupi, lub co z nimi zrobi.
To tak na chłopsko-cybernetyczny rozum.
Tutaj warto prześledzić źródła – naukowcy mając w tych eksperymentach podobne wątpliwości starali się eliminować dodatkowo tego typu czynniki. W przypadku pieniędzy – nic innego w naukowcu-kliencie nie było brudne prócz pieniędzy. Nie było więc wrażenia „flejtucha”. Co więcej kiedy handlarz odważał pół kilo warzyw po „zmianie zdania” klienta, to w jego ręku widział już czysty banknot wyższego nominału, z którego miał wydać resztę. Banknot brudny był już dawno schowany.
Gdybym miał jednak za każdym razem przytaczać jak naukowcy omijali te pułapki i które udało im się ominąć – mielibyśmy półgodzinną prezentację :/
A może byłoby warto? Już nie raz pisałem, że dobrze byłoby okraszać te prezentacje danymi z przytaczanych badań. Zniknęłyby nasze dylematy. Eliminacja możliwych zastrzeżeń to byłoby parę minut. Wystarczy podać jakie pułapki ominięto i krąg naszych domysłów zawęzi się. Być może do zera. A tak, opieramy się na treści prezentacji i naszych własnych doświadczeniach, które mówią co innego.
Często sięgając do interesującego mnie źródła otrzymuję nieco inną wiedzę, niż ta odfiltrowana przez autora prezentacji. Bogatszą o dane liczbowo-odsetkowe, interpretacje badaczy.Wnioski płynące z oglądu źródła badań mogą się więc różnić.
A ja myślę, że coś w tym jest – każdy lubi dostawać coś, co przyjemnie wziąć do ręki, więc jeśli nawet pieniądze będą brudne, to niech będą poukładane, złagodzi to negatywny odbiór. Podobnie z krzesłami – któż z nas nie lubi wygody 🙂 – choć podobno zdrowiej siedzieć na twardym 🙂
No, wnioski z eksperymentu mooocno naciągane. Sprzedawca dał mniej bo kupujący był oszustem? To nie ma sensu, jak ktoś oszustem to nie dajemy mu mniej, tylko unikamy go ,albo sprawdzamy czy prawdziwe pieniądze, patrzymy na ręce, czy nie zak*rwi rzodkiewki.
Raczej dał mniej, bo brudne pieniądze wyglądały na mniej wartościowe.
Serio będąc sprzedawcą i mając okazję zarobić na kolejnym kliencie kupującym pół kilo np cebuli, odmówiłbyś mu obsługi bo intuicja podpowiada, że jest nieuczciwy?
Muzyka w tle przeszkadza mi się skupić i denerwuje mnie. Jej dodanie miało dać jakiś pozytywny efekt? – zakładam, że nie chciałeś celowo kogoś zdenerwować.
Wnioski z lekka naciągane.
„Twarde negocjacje” porównajmy z „głodnymi negocjacjami”. Na głodnego negocjacje będą jeszcze twardsze mimo, że efekt twardości nie występuje. Podobnie jak wymyślony przeze mnie termin „głodnych negocjacji”. Spróbujcie sami ustalać cokolwiek z kimś będąc głodnymi i myśląc o tym, by jak najszybciej skończyć rozmowę i coś zjeść. Rozmowa będzie twarda, zapewne pojawią się w niej elementy niecierpliwości i nieuprzejmości z Waszej strony. Wszystko będzie zależało od tego JAK SILNIE będzie chciało się jeść. Ostatnio sam przechodziłem takie rozmowy, stąd pojawił mi się termin oglądając dzisiejszą prezentację. Moje rozmowy były owocne, aczkolwiek dość apodyktyczne. Owocne, a więc może nie powinno się ich określać podobnie do „głodnych kawałków”. Jednak ze względu na mój głód, moja rozmówczyni była pod obstrzałem. Zamiast „głodne” powinienem użyć „na głodnego”, ale ponieważ autor prezentacji używa wyrażenia „twarde negocjacje”, to ja sobie pozwoliłem na odrobinę odskoku od bardziej prawidłowego określenia. Twarde negocjacje spowodowane były niewygodą. Na twardym tyłek poci się szybciej, a u osób pocących się obficiej z natury, może zostawić ślad na ubraniu (zwłaszcza gdy jest cienkie latem). Uświadomienie sobie tego faktu może nieźle konfundować taką osobę i silnie wpływać na jej samopoczucie, co na pewno znajdzie odbicie na jego stosunku do rozmówcy.
Negocjacje byłyby łatwiejsze gdyby negocjatorzy przebywali w komfortowych warunkach i jedli dobry obiad. Tak się zresztą bardzo często załatwia umowy, kontrakty, słowem biznesy. Nierzadko przy alkoholu, który dodatkowo i swoiście „zmiękcza” stosunki międzyludzkie, a więc i podkład negocjacyjny.
Co do „brudnych pieniędzy” też mam inne zdanie. W doświadczeniu z porównaniem uzyskanych datków przez żebrające osoby ubrane diametralnie inaczej – jednej ubranej w lekko za duży garnitur, drugiej ubranej siermiężnie [ sama osoba przebierała się; bodajże jakiś amerykański dziennikarz]) – zdecydowanie więcej pieniędzy i w większych nominałach uzyskiwał „żebrak” dobrze ubrany. Pieniądze zniszczone i zabrudzone mogą więc świadczyć o statusie społecznym osoby płacącej nimi. Pan zza biurka dostanie wypłatę w kasie lub w banku, pan z ulicznego straganu może mieć pomięte, poplamione banknoty, a żebrak czy biedak, zapłaci garścią przybrudzonych monet.
Jeśli chodzi o mniejsze oszukiwanie osoby dającej banknoty nowe, to powinien wypowiedzieć się psycholog. Według mnie gdy ktoś najpierw proponuje czyste banknoty, a później chce płacić brudnymi czy zniszczonymi, może występować efekt złości sprzedawcy, podobny do plucia do zupy klienta przez kelnera, któremu ten klient podpadł. Czyli normalnie, „uczciwie” nie doważa się na 1%, ale temu podmieniaczowi pieniędzy „za karę” aż 6%.
Pozdrawiam wszystkich czytających.
Starasz się wyjaśnić w logiczny sposób to, co autor prezentacji chce tłumaczyć efektem metafor. Może tak jest, ale w przypadku pieniędzy sytuacja była odwrotna, najpierw pieniądze były brudne, a potem czyste, więc Twoje wyjaśnienie się sypie.
Tutaj chodzi |w mojej ocenie|, że po prostu brudne pieniądze są brzydkie. Wydają się mniej wartościowe niż czyste. Więc nakładali pod/świadomie mniej. Tworzycie takie |interpretacje| i podajecie je jako |fakt|. A można to wytłumaczyć poza moim i Waszym sposobem na jeszcze dziesiątki innych. Choć oczywiście kilka będzie |najprawdopodobniejszych|. Jednak podawanie swojej interpretacji jako |faktu|…. To jest |bardzo płytkie| podejście.
Dziękuję Maćku za podzielenie się tą wiedzą. Muzyka, którą słyszałem w tle zbyt przyciągała moją uwagę przez co trudniej było mi się skupić na treści prezentacji. Lepiej było bez muzyki lub może dobrać coś spokojniejszego o wolniejszym rytmie.
Na kartę też należy uważać – by nie była nieprzyjemna w dotyku, nadmiernie porysowana, ogólnie: niechlujna. Tak samo jak dowód osobisty. Mimo iż klient wygląda schludnie, brudny ISTOTNY w transakcji przedmiot, który przekazuje sprzedawcy i którym ten sprzedawca musi fizycznie się zająć (dotknąć, przeliczyć, przeczytać lub przepisać dane w przypadku dowodu) wpływa na podświadome wydanie opinii na temat tegoż klienta. Zgadzam się z prezentacją. Warto zadbać o pewne szczegóły, które wpływają na to, jak postrzegają nas inni.
Prezentacja tych eksperymentów daje do myślenia. Wnioski można wyciągać różne i filtrować je przez własne doświadczenia.
Tylko ta wymowa i zjadanie połowy wyrazów! Niechlujna wymowa obniża wartość przekazu.
Strasznie irytująca jest ta zmieniająca się co chwilę muzyka w tle …
Jako osoba z add nie moge sluchac tej prezentacji z powodu muzyki. Jazz, chaos, atonalne dzwieki burza moja koncentracje. Moze lepiej elevator music?
Tak w ogole to wydaje mi sie ze muzyka nie pomaga w koncentracji, barokowa jest nawet okropnie uciazliwa. Ze vivaldi poprawia jakosc koncentracji to chyba jakas swiatowa konspiracja by sprzedawac cd’s. Czy ktos ma podobne mysli?
Witam, bardzo lubię filmiki na Rozwojowcu, mam konto BY. Taka uwaga do Pana lektora tego filmiku… popracuj nad dykcją. Bo baaaaaardzo ciężko się Ciebie słucha. Wiedza super. Ale odbiór… mega ciężki przez niedociągnięcia w sposobie mówienia.
Zawsze odbierałem, że Ten Ob. Lektor ma b. duże problemy z dykcją; nie powinien „robić za prezentera”. Damianie- litości dla Twoich Słuchaczy… Szanuj Ich, bo Cie znielubią…